26.02.2012 Autor: ŁJ Źródło: własne
Niedzielny mecz ze Śląskiem Wrocław, który Chrobry przegrał 0:2, komentują szkoleniowiec głogowskiej drużyny Ireneusz Mamrot i występujący na pozycji pomocnika Grzegorz Wan (na zdjęciu).
Ireneusz Mamrot, trener Chrobreg: Z takiego meczu zawsze należy być zadowolonym. Mocny rywal, będący w dodatku w sezonie startowym. Z naszej strony nie wyglądało to źle. Może wielu sytuacji nie stworzyliśmy, ale skład gospodarzy ograniczał nam pole manewru. Sama pierwsza połowa cieszy. Poza pierwszymi piętnastoma minutami, ale wtedy Śląsk się na nas rzucił, co było do przewidzenia, bo po przegranym meczu w lidze zawodnicy rezerwowi poczuli szansę i było widać, że chcą się pokazać. Po okresie naporu wyglądało to już nieźle. W drugiej było gorzej pod względem utrzymania się przy piłce. Jeśli jednak chodzi o wybieganie i aspekty typowo sportowe, sparing ze Śląskiem przyniósł same korzyści.
Szkoda tylko braku decyzji przy ostatnim podaniu. W bardzo trudnych sytuacjach, przy dobrze grającym Śląsku, potrafiliśmy wyjść do przodu. W takich momentach okazywało się, że czasami najtrudniejsze do wykonania są najprostsze rzeczy. Nie potrafiliśmy sobie dograć ostatniej piłki. To mankament, na który także trzeba mocniej zwrócić uwagę podczas obozu.
Grzegorz Wan, pomocnik Chrobrego: Wiadome jest, że Śląsk Wrocław dysponuje szeroką kadrą, więc spodziewaliśmy się z jego strony mocnego składu. Nie liczyliśmy na prowadzenie gry. Bardziej nastawialiśmy się na kontry. Mieliśmy przy tym kilka swoich okazji. Przy większej pewności i śmiałości mogliśmy pokusić się o jeszcze groźniejsze sytuacje, jednak z przebiegu meczu możemy być zadowoleni. Za nami bowiem spotkanie z momentami, w których rywalizacja była wyrównana. Staraliśmy się dorównać przeciwnikowi z Ekstraklasy i myślę, że z naszej strony nie wyglądało to źle.
Przyzwoicie wychodziło przesuwanie w defensywie. To mamy nie najgorzej opanowane. Jeśli chodzi o elementy do poprawienia, nie chciałbym wchodzić w kompetencje trenera, ale cały czas jest nad czym pracować. Wciąż musimy uczyć się szybszego przejścia do ataku, większego operowania piłką na połowie przeciwnika, jednak to wszystko jest do wytrenowania. Dziś akurat Śląsk wysoko zawiesił poprzeczkę, więc chęci były, a nie zawsze wychodziło.