Nieoczywiste ruchy transferowe Mavroudis Bougaidis i Dominik Dziąbek przed rokiem, Eryk Pieczarka z jego końcem, a teraz na początku nowego Toshiya Inoue. Co łączy tych wszystkich piłkarzy Chrobrego Głogów? Być może to, że są to wzmocnienia składu zupełnie… 18-01-2022 05:53 autor: ŁJ Mavroudis Bougaidis i Dominik Dziąbek przed rokiem, Eryk Pieczarka z jego końcem, a teraz na początku nowego Toshiya Inoue. Co łączy tych wszystkich piłkarzy Chrobrego Głogów? Być może to, że są to wzmocnienia składu zupełnie inne od wszystkich, nieoczywiste, całkiem oryginalne czy jak nazywają komentujący kibice - intrygujące. Za kadencji trenera Ivana Djurdjevicia Chrobry dokonuje tak nietypowych posunięć często. Pytamy o to dlaczego. Styczeń 2021. Mavroudis Bougaidis zostaje wyciągnięty z niskiej ligi greckiej, a dołączając do Chrobrego wraca do Polski po ponad dwóch latach. Po kilku dniach drużynę wzmacnia Dominik Dziąbek z czwartoligowego Hutnika Szczecin, a tłem jest jego historia związana z pobytem w Domu Dziecka. W listopadzie Eryk Pieczarka w jednym tygodniu walczy o czwartoligowe punkty dla zespołu rezerw, w drugim debiutuje w Fortuna 1 Lidze i zbiera świetne recenzje. Teraz przy Wita Stwosza witany jest Toshiya Inoue z Japonii, który do Polski przyleciał w 2020 roku i wcześniej grał w czwartoligowej Pogoni Skwierzyna, a w swoim kraju w zespołach szkolnych i uniwersyteckich. - Musimy dostosować się do realiów klubu i działać na bieżąco. Znajdować ludzi, którym gra jest potrzebna lub ich aktualna sytuacja nie jest dla nich dobra - mówi trener Ivan Djurdjević. - Wtedy Chrobry otwiera drzwi do świata i nowych możliwości. O wiele lepiej jest pracować z ludźmi, którzy są zmotywowani i chcą. Zazwyczaj są to też zawodnicy zespołowi, a nie indywidualiści. Jasne, możemy się pomylić, ale wtedy nic się nie stanie. Jeśli jednak bierzemy zpiłkarzy droższych i ktoś nie odpali, to wtedy sprawa jest poważniejsza, a wcześniej podjęte ryzyko duże. Nie jest ważna dla nas liga, tylko to, czy dany zawodnik jest wartością dodaną do tego, czym dysponujemy. W takim gronie chcemy ten zespół budować, skończyć sezon i jeśli nam wyjdzie sportowo, to wszyscy zyskamy. Co do weryfikacji tych piłkarzy... Mavroudis Bougaidis to dziś absolutnie ważna postać defensywy. Dominik Dziąbek już w marcu, w niespełna dwa miesiące po swoim przyjściu, zdobył bramkę na najwyższym dla siebie poziomie, a po rundzie jesiennej ma gola i asystę. Eryk Pieczarka zaliczył dopiero pojedyncze minuty, a to wystarczyło, aby rozbudził nadzieje na kolejnego po Dominiku Pile „swojego” zawodnika. Kibice mają podstawy wierzyć, że Toshiya Inoue również dostarczy powodów do radości. - Jak wspomniałem, nie patrzymy na zawodnika przez pryzmat ligi tylko innych cech. Odpowiednie miał Mavroudis, który po kątem doświadczenia, swojej drogi życiowej i liderowania daje dużo. Dominik Dziąbek to nietypowa historia i pokazuje, że trzeba dawać ludziom szansę. Nie mówię, że pomagać, ale dać szansę, o którą się starał i na nią zasługiwał. Budujemy siebie, jego, ale też Dom Dziecka, który widzi, że jest jakaś życiowa możliwość - dodaje trener Djurdjević. I nadzieje wiąże też z „Toshim”. - To jest piłka, a w niej nikt niczego nam nie gwarantuje. Od teraz oficjalnie jest do naszej dyspozycji i jeśli uznamy, że się nam się przyda, wyjdzie na boisko. Dłużej z nami trenuje i nie odstaje. On też zasłużył, żeby tu być. Poza tym to osoba z innej kultury, która ma zupełnie inny, duży dystans. Imponuje mi tym. Nam zdecydowanie takiego dystansu brakuje, to dla nas coś nowego, a zawsze szukamy dla zespołu nowych bodźców. Docenia to, gdzie jest, chce się uczyć polskiego i to też ważne. A piłkarsko... może zagrać trochę wyżej, być taką fałszywą dziewiątką. Jeśli chodzi o umiejętności techniczne, to jest mocny. Teraz trzeba go wprowadzać do zadań taktycznych i meczowych, co stanowi wyzwanie tak dla nas, jak i dla niego. To czas, w którym obiektywnie pozwoli nam siebie ocenić. Zawodnikom nie do końca poznanym, mającym swoją historią, nie tylko piłkarską, ale też życiową, chce się kibicować. Widać to też po reakcjach fanów, którzy wcześniej dodawali otuchy Dominikowi Dziąbkowi, a na debiutanckie wejście Eryka Pieczarki trybuny żywiej zaregowały. Im po prostu życzy się dobrze, a każdy sukces Chrobrego przy ich udziale cieszy bardziej. Od teraz trzymamy kciuki także za „Toshiego”.