Emocjonujący mecz dla Ruchu

Po trzymającym w napięciu do samego końca meczu z punktami zostają gospodarze. Ruch Chorzów wygrywa u siebie 2:1.
22-09-2025 07:45
autor: ŁJ

Chrobry na Stadion Śląski wyszedł odważnie. Dość długo jednak nie było bramkowych akcji, ale gdy już się pojawiła, to w wykonaniu głogowian. W 23. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Robert Mandrysz, ale piłka przeleciała obok słupka. Po tym odpowiedzieli gospodarze i trzeba przyznać, że było to bardzo groźne. Akcję starał się wykończyć Shuma Nagamatsu, lecz w porę wślizgiem futbolówkę odbił Jakub Gric.
W 30. minucie z rzutu wolnego próbował się wstrzelić Sebastian Bonecki, lecz na posterunku był golkiper Niebieskich Jakub Bielecki.

Duże emocje przyniosła końcówka pierwszej połowy. W 40. minucie bramkę, pomimo lepszego początku głogowian, zdobyli gospodarze. Dawida Arndta bezpośrednio z rzutu wolnego pokonał Piotr Ceglarz, choć piłka odbiła się od muru i tym samym lekko zmyliła próbującego interweniować bramkarza Chrobrego.
Chrobry szybko odpowiedział. Już w doliczonym czasie po świetnym podaniu Pawła Tupaja na czystą pozycję wyszedł Mateusz Ozimek. Będący w tym sezonie w gazie zawodnik nie mógł nie wykorzystać sytuacji sam na sam i rzutem na taśmę doprowadził do remisu.

Po zmianie stron miejscowi starali się wykorzystać atut gry na swoim stadionie i dopięli swego. W 71. minucie byłego gracza Chrobrego Patryka Szwedzika zmienił Jakub Sobeczko i była to bardzo ważna zmiana trenera Waldemara Fornalika. 120 sekund później po faulu na Sobeczce sędzia podytkował rzut karny, a z 11. metra pewnie po raz kolejny w tym meczu trafił Piotr Ceglarz.

Sprawy dodatkowo skomplikowały się tuż przed końcem. W 89. minucie za faul ukarany został Paweł Tupaj i Chrobry dogrywał w dziesięciu. To jednak nie oznaczało, że w osłabieniu nie był w stanie zmienić rezultatu, bo miał ku temu świetną okazję. W doliczonym czasie w pole karne z rzutu wolnego dośrodkował Kacper Nowakowski, a głową na 2:2 mógł trafić uwalniający się od rywali Michał Kozajda. Niewiele zabrakło do celu, a tym samym do tego, by został bohaterem Chrobrego – na boisku pojawił się przecież chwilę wcześniej. Niestety, punkty zostały w Chorzowie.

O tym wyniku – pozostawiającym niedosyt wobec dobrej postawy głogowian – szybko trzeba zapomnieć, bo w tym tygodniu czekają nas jeszcze dwa mecze. W czwartek spotkanie Pucharu Polski z ŁKS-em w Łodzi, a w niedzielę powrót na Wita Stwosza na pojedynek z Górnikiem Łęczna.

 

fot. 400mm.pl