Sędziak: nowa, ciekawa przygoda

Z Chrobrym awansował do pierwszej ligi, a siedem spędzonych tu lat zapewniają mu długą wdzięczność kibiców. Nie miał jednak szczęścia do zdrowia. Po drugiej operacji wracał na boisko, by w wyjazdowym meczu z Chojniczanką…
30-01-2020 04:15
autor: ŁJ

Z Chrobrym awansował do pierwszej ligi, a siedem spędzonych tu lat zapewniają mu długą wdzięczność kibiców. Nie miał jednak szczęścia do zdrowia. Po drugiej operacji wracał na boisko, by w wyjazdowym meczu z Chojniczanką zdobyć bramkę, ale to była końcówka. Wkrótce potem musiał zejść dwa poziomy niżej, a koniec zejść z zawodowstwa i zmienić rolę. O tym wszystkim opowiada Damian Sędziak, który wrócił do klubu. Został kierownikiem pierwszej drużyny, w której - jako piłkarz - spędził największy kawałek seniorskiej kariery.

Pół roku temu odszedłeś z Chrobrego. Co później działo się z tobą?

Zostałem w trzeciej lidze, w Mieszku Gniezno, gdzie po pierwszej rundzie realia się trochę zmieniły. Zmieniły się możliwości klubu, który szukał oszczędności. Zespół został przebudowany. Chciałem skorzystać z możliwości powrotu do Głogowa, skoro pojawiła się taka opcja.

Gdyby nie poważne kontuzje, to...

Myślę, że gdyby kolano pozwalało na pełne obciążenia meczowe i treningowe, to chciałbym jeszcze pograć. Nawet nie rok czy dwa, a więcej. Realia są jednak takie, że sprawiało mi to ból. Musiałem podjąć takie decyzje, aby w przyszłości móc jeszcze na przykład wyjść z dziećmi pobiegać czy pograć zabawowo w piłkę. Kolano puchło, trzeba było ściągać z niego płyn i chodzić do fizjoterapeutów, aby w ogóle móc wyjść na trening. A to nie o to chodzi, aby na siłę ciągnąć, bo nie wiadomo, co na końcu stałoby się ze zdrowiem.

Cieszę się, że byłem w takim klubie, jak Chrobry, gdzie w momencie problemów ze zdrowiem miałem zapewnioną opiekę. Praca z fizjoterapeutami czy korzystanie z zabiegów, które są tu dostępne powodowały, że człowiek był w stanie wykrzesać te resztki sił. Gdy wchodzi się na poziom trzecioligowy, tych rzeczy brakuje. A skoro tak, brakuje też sił. Bo przecież obciążenia treningowe są takie same. Trudno się przestawić i sam po sobie czułem, że to nie jest to.

Oficjalnie słowo o końcu zawodowej kariery się nie rzekło. Chyba że możesz tak o sobie powiedzieć?

Wracając do Głogowa dostałem propozycję gry w drużynach z niższych lig. Chcę jednak skupić się na pracy w Chrobrym. Czy za jakieś pół roku, rok, o ile będzie taka możliwość, sobie pogram, to się dopiero okaże. Jeśli tak, to już czysto rekreacyjnie. Moja zawodowa gra w piłkę zakończyła się wraz z rundą jesienną.

Żałujesz, że to się skończyło w tym wieku czy patrzysz na wszystko pozytywniej?

Cieszę się z tego, co było i że tyle lat grałem w piłkę. Patrząc na chłopaków, wśród których zaczynałem, uczyłem się i szkoliłem, żaden nie zagrał w Ekstraklasie, a w pierwszej lidze tylko ja. A przecież uczyłem się w Lechu Poznań, który miał wysoki poziom szkolenia. Marzyłem o grze w Ekstraklasie, nie udało się, lecz doceniam lata w pierwszej lidze. Poza tym nie jest tak, że kończy się to bez mojej wiedzy. Sam chcę to zakończyć, więc jest to świadomy wybór. Nie jest tak, że ktoś mnie wywala z klubu i mówi "słuchaj Damian, już się nie nadajesz". Nie chciałbym usłyszeć takiej odmowy.

Jak podchodzisz do nowych zadań w Chrobrym?

Będąc w Chrobrym tak długo, obserwowałem pracę kierownika i uważałem, że to fajne zajęcie. Nawet przez myśl przeszło, że po grze w piłkę mógłbym to robić. Nigdy jednak nie wyobrażałem sobie, że kierownik Stasiu skończy pracę teraz czy za rok. Nawet nie myślałem, że mógłbym go zastąpić w Chrobrym. A jednak. To że ja chcę i że to może być ciekawa przygoda - wiedziałem. Nie mogłem jednak spodziewać się, że tak samo podejdą do tego władze klubu. Udało się, jestem miło zaskoczony i pozostaje mi uczyć się tego, co przez lata pan Stasiu robił bardzo dobrze. Chcę mu dorównać, żeby cały klub, zawodnicy i trenerzy byli ze mnie zadowoleni.