Szczęśliwy koniec i powrót do treningów Bezpośrednio po tym zdarzeniu nie o wszystkim informowano, bo transport do szpitala karetką jadącą na sygnale czy trepanacja czaszki brzmią bardzo poważnie. Finalnie wszystko kończy się dobrze, a mający poważny uraz po sparingu z… 12-11-2020 03:27 autor: ŁJ Bezpośrednio po tym zdarzeniu nie o wszystkim informowano, bo transport do szpitala karetką jadącą na sygnale czy trepanacja czaszki brzmią bardzo poważnie. Finalnie wszystko kończy się dobrze, a mający poważny uraz po sparingu z Zagłębiem Lubin Przemysław Stolc po dwóch miesiącach wrócił do treningów. - Jestem po wizycie u neurochirurga, który na podstawie badań zezwolił na powrót. Duże szczęście - mówi obrońca Chrobrego.4 września Chrobry zremisował w sparingu z Zagłębiem Lubin, ale kończył bez Przemka Stolca. Obrońca skacząc do dośrodkowanej przez rywali piłki, zderzył się z piłkarzem Zagłębia. Sytuacja była na tyle poważna, że na długi moment przerwano spotkanie.- Zobaczyłem powtórkę i nie dowierzałem, że to aż tak. Nie było w tym jednak złośliwości. Myślę, że każdy zawodnik by tak zareagował. Było dośrodkowanie, ja wybijałem za siebie, przeciwnik chciał trafić w piłkę, tyle. Otrzymałem zresztą od niego wiadomość, że przeprasza. Interesował się też później, jak się czuję. To było miłe - opowiada Przemek Stolc.Jeszcze poważniejszy był czas już po samym zdarzeniu.- W pierwszych minutach odczuwałem silny ból, ale dopiero po lekach przeciwbólowych w szpitalu dotarło do mnie, co się wydarzyło i że coś poważnego. Najpierw zostałem przewieziony do szpitala w Lubinie. Pierwsze badania pokazały, że krwiak jest duży i umiejscowiony głęboko. Zostałem więc przetransportowany do szpitala w Nowej Soli, gdzie czekał oddział i lekarze gotowi na operację. W karetce o tym wszystkim myślałem. Sam sobie mówiłem, że skoro jadę na operację, to pora skończyć z piłką, bo po takim urazie trudno wyobrazić sobie powrót na boisko. Zadecydowało siedem dziesiątych milimetra. Dzięki tej różnicy lekarze zdecydowali pozostawić mnie na obserwacji, a nie poddawać operacji. Najważniejszy był kolejny dzień, ale na szczęście krwiak się nie powiększał. - Na obserwacji w szpitalu pozostałem przez kilkanaście dni. Moja gra musiała na jakiś czas się zatrzymać, bo zdrowie jest najważniejsze. Wszystkie mecze oglądałem na ipli. Nie wiedziałem wcześniej, że drużyna na jeden z nich wyjdzie w tych koszulkach. Na telefonie widziałem, że coś tam jest napisane i że może to dla mnie, ale dopiero po tym, jak opublikowaliście zdjęcie łezka się zakręciła.Przemka spytaliśmy też o to, na ile pewnie czuje się rywalizując teraz o górne piłki podczas treningów.- Trenuję na sto procent i na razie nie mam obaw. Jeszcze nie zagrałem ani minuty w meczu, ale jeśli chodzi o sam trening, nie odstawiam głowy. Nie myślę o tym i zajmuję się treningiem, wchodzę w niego na sto procent. Mam nadzieję, że identycznie będę skupiony na samej pracy podczas meczu - powiedział.Być może jeszcze w tym roku zobaczymy go powrotnie na boisku, a w sytuacji, gdy nie idzie, każda dodatkowa osoba na pokładzie jest potrzebna.- Myślę, że to nie tak, że jesteśmy w kryzysie. Wiem, że drużynę stać na wiele. Mamy bardzo dobrych zawodników, jesteśmy bardzo dobrze zbudowani indywidualnie i potrafimy grać dobrze jako zespół. Widzę, że w treningach wygląda to dobrze i wierzę, że wrócimy do zwycięstw. Musi coś zaskoczyć. Mam nadzieję, że już teraz w piątek - kończy Przemek Stolc.