Tego dnia: historyczny rzut karny Prawdopodobnie najważniejszy rzut karny w nowszej historii Chrobrego Głogów miał miejsce dokładnie 6 lat temu. Tego dnia w meczu z Górnikiem Wałbrzych do jedenastki podchodził Krystian Pieczara. Był doliczony czas gry, za… 23-04-2020 11:59 autor: ŁJ Prawdopodobnie najważniejszy rzut karny w nowszej historii Chrobrego Głogów miał miejsce dokładnie 6 lat temu. Tego dnia w meczu z Górnikiem Wałbrzych do jedenastki podchodził Krystian Pieczara. Był doliczony czas gry, za Chrobrym seria niewykorzystanych w innych spotkaniach rzutów karnych, a przed perspektywa awansu do pierwszej ligi, tak bardzo zależna od tych kilku sekund.Żeby zrozumieć wagę tego momentu, należy cofnąć się kilka tygodni wstecz. Chrobry rundę wiosenną zaczął jako lider, ale sprawdziło się powiedzenie, że tej pozycji trudniej bronić, niż ją osiągnąć. W pierwszych siedmiu kolejkach Pomarańczowo-Czarni wygrali dwa razy. Aż trzy mecze kończyły się bezbramkowym remisem. Jednak w spotkaniu z UKP Zielona Góra głogowianie nie wykorzystali dwóch rzutów karnych, a w meczu z MKS-em Kluczbork kolejnego. Przed rywalizacją z Górnikiem Wałbrzych nadal byli na czele, lecz do bezpieczeństwa droga pozostawała daleka. Próbowali naciskać Bytovia, Zagłębie Sosnowiec i Górnik Wałbrzych. „Górnicy” będąc na czwartym miejscu też liczyli się w walce o awans, a to nadawało temu pojedynkowi dodatkowej rangi.W środę 23 kwietnia przy poniekąd „zamurowanej” Wita Stwosza bramki do 90 minuty jednak znów nie padły. Wiele wskazywało na czwarty tej wiosny bezbramkowy remis i wtedy stało się coś niebywałego. W doliczonym czasie gry piłkarze Chrobrego za sprawą Michała Michalca po raz czwarty od startu rundy wywalczyli rzut karny. Skoro trzech wcześniejszych nie wykorzystali, reakcje wyczekujących tego momentu kibiców były wymowne. W powyższym materiale filmowym widać, że niektórzy odwrócili wzrok. W stronę bramki nie patrzyli też wszyscy piłkarze, a do piłki w scenerii dużego napięcia pochodził Krystian Pieczara, tym samym stając się nowym wykonawcą jedenastki.Damian Sędziak: - Podszedł do mnie Mateusz Janeczko. Na chwilę obróciliśmy się od bramki, pomodliliśmy i w sumie nawet nie patrzyliśmy.Napastnik Pomarańczowo-Czarnych do tego momentu miał jedno trafienie, a na boisku zameldował się dopiero w 76 minucie. Mimo tego tę odpowiedzialność był w stanie wziąć na siebie i sprostał zadaniu. Pokonał Damiana Jaroszewskiego, a Chrobry wygrał 1:0. Gdyby tego nie zrobił, zespół miałby tylko punkt przewagi nad drugą Bytovią Bytów i trzy nad Zagłębiem Sosnowiec, na którego teren jechał w następnej serii.