"Zbiera się plony tego, co się zasiało"

Rozmowa z trenerem Chrobrego II Głogów Sebastianem Górskim.
17-06-2022 05:16
autor: ŁJ
Dla wychowanka klubu, trenera Sebastiana Górskiego, to był dopiero pierwszy sezon w seniorskiej lidze, ale z pewnością nigdy go nie zapomni. Chrobry II, który wespół z trenerem Tomaszem Trznadlem prowadzi, awansował do 3 Ligi, a w meczu decydującym o tym historycznym dla klubu wydarzeniu Pomarańczowo-Czarni pokonali Lechię Dzierżoniów od trzeciej minuty grając w dziesięciu. – To spore osiągniecie i wyzwanie, którego chcemy się podjąć, bo takie lubimy – mówi.
 
 
Pierwsza myśl po czerwonej kartce w trzeciej minucie to...
Czy to dzieje się naprawdę? W głowie pojawił się obraz całego sezonu, chwile które razem przeszliśmy, wysiłek zespołu włożony w to, aby znaleźć się w tym miejscu. Umówmy się, dziś wiemy, jak to się skończyło i jest nam łatwiej opiniować, ale wtedy wiedzieliśmy w jak trudnej sytuacji się znaleźliśmy i że w piłce nożnej takie zakończenia się nie zdarzają. Kilka minut później wydarzyło się coś nieprawdopodobnego, kluczowego. I nie chodzi mi tu o strzeloną bramkę, a o czas pomiędzy czerwoną kartką a bramką. Obserwowaliśmy reakcję zawodników. Po zachowaniu zespołu widać było, że nasi zawodnicy nie przestają wierzyć, że zaakceptowali sytuację, jaka nastąpiła, przyjęli ją na klatę i postanowili walczyć. To nas pobudziło, to był impuls od zespołu mówiący, trenerze – damy radę. W tym momencie wewnętrznie odczułem ich energię i z dumą patrzyłem na nich zachowania. Wtedy przyszła myśl – no dobra, to zróbmy to.
 
Gdy już od trzeciej minuty gra się w dziesięciu wszelkie pomysły i taktyka na mecz biorą w łeb. Chyba że byliście przygotowani na taką ewentualność i wiedzieliście, jak zagrać, żeby wygrać?
Mieliśmy plan na ten mecz, ale nie o taki plan chodziło... To trochę jak w życiu, musisz umieć reagować na ciągle zmieniające się okoliczności. Nie przygotowujesz się do jednego konkretnego dnia. Wszystko, co robisz prowadzi cię w miejsce, w którym jesteś. Albo robisz to świadomie albo nie. Tak czy inaczej zbierzesz plony, które zasiałeś. Zespół zdał egzamin.
 
Jak wygląda przerwa w szatni zespołu, który co prawda prowadzi, ale wie, że czeka go jeszcze 45 minut gry w osłabieniu z bardziej doświadczonym i faworyzowanym przeciwnikiem?
I to jest kolejna historia, której nie zapomnimy i której nie da się opisać nie będąc w środku. Ktoś z góry musiał nad tym czuwać. Odprawa przedmeczowa była odniesieniem do pierwszych dni naszej wspólnej pracy podczas obozu, sytuacji która była z nami przez cały sezon. W przerwie pojawił się nowy wątek, być może kierunek, w którym będziemy podążać w kolejnym okresie. Czasami jeden gest, jedna reakcja może zmienić wszystko.
 
Sezon zaczęliście od zwycięstwa, ale w trzech kolejnych meczach wywalczyliście punkt. Wtedy, jak pamiętam, nie mówiło się o awansie do 3 Ligi jako celu?
Celem był rozwój indywidualny naszych zawodników, ogrywanie ich na poziomie seniorskim i utrzymanie w czwartej lidze. Mieliśmy świadomość trudności projektu, jakiego się podjęliśmy, a decyzja, która została podjęta była bardzo odważna. Byliśmy najprawdopodobniej najmłodszym zespołem seniorskim w Polsce, ewenementem w skali kraju. Projekt zakładał trzyletni okres, którego efektem końcowym miał być awans do trzeciej ligi. To był dobrze zaplanowany proces, wiedziałem w którym kierunku idziemy i jaką pracę zamierzamy wykonać. Potrzebowaliśmy czasu i cierpliwości – otrzymaliśmy go. Wiedzieliśmy, że to przyniesie rezultaty. Wszystko jednak wymknęło się w pozytywnym sensie spod kontroli. Postęp był widoczny gołym okiem. To dowód na to, że można.
 
Kiedy taka chęć awansu lub możliwość jego wywalczenia się pojawiła?
Myślę, że były dwa kluczowe momenty, w których uwierzyliśmy, że można i że chcemy. Pierwszym była rozmowa z zespołem po jednym ze sparingu w okresie przygotowawczym przed rundą rewanżową. Drużyna dała sygnał, że czuje się mocna. Drugim momentem była rozmowa po zremisowanym meczu z Jaworzanką Jawor w końcówce sezonu. Wtedy zespół pokazał, że mu zależy, że czuje możliwość zrobienia tego. To są momenty na co dzień niewidoczne, ale kluczowe. Trener musi je widzieć i odpowiednio reagować.  

"W tym momencie, nie wliczając Ekstraklasy, tylko Chrobry Głogów i ŁKS Łódź mają swoje rezerwy na tym poziomie. To spore osiągnięcie i wyzwanie, którego zamierzamy się podjąć. Mamy świadomość, że nie jest to łatwe zadanie, ale takie lubimy".

Królem strzelców ligi został Miłosz Jóźwiak. To był najlepszy zawodnik zespołu? Czy możesz kogoś wyróżnić?
Wyróżniam... zespół. Ktoś strzela bramki, ktoś jej broni, ktoś asystuje, ktoś drybluje, a jeszcze inny w ostatniej minucie meczu barażowego wybija piłkę zmierzającą do naszej bramki. Drużyna to organizm, którego każda komórka jest bardzo istotna i odgrywa swoją rolę. Każdy jest inny, ma inną osobowość, charakter, styl. Należy to rozumieć i szanować. Ale każdy jest tak samo wartościowy i ważny.  Realizacja celów następuje tylko wtedy, kiedy zespół pracuje w odpowiedni sposób. A Miłosz... jest kozakiem, jakich wielu w tym zespole.
 
Często podkreślałeś, że Chrobry II to projekt. Czym dla tego projektu jest awans do trzeciej ligi i czy formuła gry w czwartej lidze się wyczerpała, skoro wiele meczów wygrywaliście wysoko?
Awans daje możliwość sprawdzenia naszej młodzieży na poziomie trzecioligowym, znacznie wyższym niż dotychczas. W tym momencie, nie wliczając Ekstraklasy, tylko Chrobry Głogów i ŁKS Łódź mają swoje rezerwy na tym poziomie. To spore osiągnięcie i wyzwanie, którego zamierzamy się podjąć. Mamy świadomość, że nie jest to łatwe zadanie, ale takie lubimy. Wyniki w czwartej lidze były efektem pracy, którą wykonaliśmy. Wygraliśmy ligę w dobrym stylu. Ktoś mądry kiedyś powiedział, że efekt końcowy jest rezultatem wykonywanej pracy. Nie sztuką jest dostrzec jej efekt, a pracę samą w sobie. To właśnie droga do celu jest najważniejszą wartością, a ten uważnie patrzący i słuchający, zobaczy to i usłyszy. Czy gdybyśmy przegrali baraże, to by znaczyło, że źle pracujemy? Nie. Wielu ludzi w klubie codziennie pracuje, abyśmy dziś mogli tę rozmowę przeprowadzić. Bardzo im za to dziękuję.
 
Czy można już powiedzieć, jakie będą cele i jak będzie wyglądać kadra zespołu na nowy sezon?
Chciałbym to podkreślić: cele się nie zmieniają. Najważniejszy jest rozwój indywidualny naszych zawodników, których chcemy wprowadzić do piłki na najwyższym poziomie. Wierzę, że nadal wszyscy będziemy rozumieć miejsce, w którym jesteśmy i do czego dążymy. Dziś jest dobry moment, wszyscy się cieszymy, ale przyjaciół poznaje się w momentach trudnych. Zespół będzie nadal budowany w taki sposób, jak dotychczas. Nie będzie rewolucji kadrowej.  Zawodnicy mogą liczyć na nasze pełne zaufanie. Chcemy kontynuować tę historię.
 
Jesteś wychowankiem klubu od wielu lat nakierunkowanym na trenowanie. Można powiedzieć, że jak na razie idzie wszystko po myśli, bo pewnie rzadko zdarza się, żeby w debiutanckim sezonie w seniorach od razu awansować do trzeciej ligi.
Debiut w takim stylu cieszy, to fakt. Ale od wielu lat byłem ukierunkowany na pracę trenerską. Zarówno życie prywatne, jak i zawodowe zmierza w jednym, jasno określonym kierunku. Od dawna stawiam na rozwój na wielu płaszczyznach i w wielu dziedzinach, ale wszystko po to, aby w odpowiednim momencie być odpowiednio przygotowanym. Tu nie ma przypadku. To proces, którego poszczególne elementy są przemyślane i zaplanowane.